przepis na: FAWORKI
2 duże półmiski faworków
500 g maki
50 g masła
8 żółtek
3 łyżki śmietany
2 łyżki spirytusu
szczypta soli
cukier puder
500 g smalcu do smażenia lub olej rzepakowy
Gdy ciasto jest gładkie i zwarte odkładam na 30 minut do lodówki. Jak „odpocznie” dzielę je na 5-6 części i rozwałkowuję na bardzo cienkie placki. Rozwałkowane ciasto kroje na paski o szerokości 2-3 cm, długości 10-12 cm. Po środku każdego paska robię 4 cm nacięcie i przekładam przez nie jeden koniec. Tak przygotowane faworki smażę na głębokim tłuszczu.
Optymalna temperatura o której piszą w poradnikach to 170 stopni co trudno sprawdzić smażąc faworki na patelni. Ja temperaturę ustalam przez wrzucenie kawałeczka ciasta na rozgrzany tłuszcz, ciasto powinno natychmiast wypłynąć i nie rumienić się zbyt szybko.
Faworki smażę z dwóch stron na jasnozłoty kolor, następnie wykładam na ręczniki papierowe aby wsiąkł w nie nadmiar tłuszczu. Faworki przekładam na talerze i obficie obsypuję cukrem pudrem.
No dobra raz w roku można !
Moniq, moja babcia,mistrzyni gotowania, do smażenia faworków wrzucała kilka plastrów surowego ziemniaka. Chłonie on zbyt wysoką temperaturę, smalec się nie przypala i nie ma tego uciążliwego zapachu. Gdy zrobią się frytki, wyjmujmowała je dla wnusi, a na patelnię wrzucała następne. Zdjęcia jak zwykle obłędne! 🙂 Buziaki
Postanowiłam za rok zrobić pączki to sprawdzę sposób z ziemniakiem 🙂
Bardzo lubię faworki, ale tylko raz zdecydowałam się na ich samodzielne zrobienie. Dużo bardziej wolę się do kogoś wprosić 🙂
najpyszniejsze na karnawał! uwielbiam:D
To tak jak ja, ale przepis dla potomnych jest … a może i ja się kiedyś jeszcze skuszę 🙂
To prawda teraz smakują najlepiej 🙂